Varanasi
Do Varanasi przybyliśmy lotem wewnątrzkrajowym, ponieważ między Delhi a Varanasi jest dość spory dystans (ok. 800 km). Jest to miasto bardzo ważne dla wyznawców hinduizmu i buddyzmu, gdzie zawsze przybywa wielu pielgrzymów. Podczas naszego pobytu mogliśmy zobaczyć jak bardzo jest to miasto zatłoczone. Wszędzie pełno było wąskich uliczek i bardzo łatwo było się zgubić. Najwięcej działo się przy rzece Ganges, przy której też było położonych wiele hoteli z tarasami, z których można było obserwować rzekę.
O świcie popłynęliśmy łódką wzdłuż Gangesu. Na rzece było mnóstwo innych łódek z turystami. Wszyscy obserwowali jak miasto zaczyna następny dzień. Z minuty na minutę przybywało coraz więcej ludzi nad brzeg rzeki. A robili tam przeróżne rzeczy. Niektórzy się myli, inni robili pranie, ktoś tam coś mył, itd. Nad wodą znajdowało się też wiele przeróżnych świątyń, przewodnik z łodzi, powiedział nam też kilka interesujących rzeczy na temat obrządków nad rzeką. Dowiedzieliśmy się, że np. Varanasi jest bardzo świętym miejscem i wielu króli przez setki lat tu przybywało, żeby spędzić tu ostatnie chwile swojego życia. Po śmierci ciała kładli na specjale tratwy, które podpalali i puszczali w rzekę. Ten obrządek ma miejsce do dzisiaj. Udało nam się też zobaczyć przygotowania do takiej ceremonii. Tratwa była już przygotowana i właśnie kładli ciało na tratwę. Przewodnik opowiedział nam też o kilku specyficznych sytuacjach, w których nie można palić ciała. Dzieje się tak, gdy np. osoba zmarła ma mniej niż 16 lat, lub gdy to jest kobieta w ciąży lub gdy osoba została ukąszona przez kobrę. Istnieje jeszcze kilka innych warunków. Także nie dziwcie się, gdy właśnie w hotelu jecie śniadanie na tarasie, spoglądacie w stronę rzeki i nagle widzicie kilku nieboszczyków.
Kilka innych ciekawostek, na które natrafiliśmy, to np. hotel z poniższego zdjęcia. Czy chciałbyś zamieszkać w takim hotelu?
Inną rzeczą to błądzące krowy po ulicach Varanasi. Uliczki są tam bardzo wąskie, także były momenty, w których ciężko było przejść uliczką, bo np. krowa zatarasowała przejście.
Można też spotkać wielu miejscowych ubranych w piękne kolorowe stroje. Czasami miałem wrażenie, że robią to specjalnie pod turystów. Często po zrobieniu zdjęcia, podbiegali i prosili o pieniądze. Zresztą tu dużo osób dostawało białej gorączki, gdy tylko zobaczyło turystów. Co chwila podbiegali i proponowali oprowadzanie po mieście, taxi, hotel i przeróżne inne rodzaje usług.